Archiwum listopad 2003, strona 3


lis 07 2003 Cip, cip, cip..
Komentarze: 4

Po wczorajszym wykładzie naszego wychowawcy, na polskim, na temat 'Ferdydurke', w moim umyśle zakorzeniła się dziwna jak dla mnie (przynajmniej do tej pory) myśl: 'a gdyby porzucić wszelkie ogólne formy i stworzyć własną?'. Do tej pory, starałam się żyć zgodnie z własnymi przekonaniami i ideologiami (to, że czasem wydają mi się głupie, naiwne lub poprostu absurdalne, nie ma znaczenia, bo są przecież moje i płyną wprost z serca.). Czasem wychodzi mi to gorzej, czasem lepiej, ale końcowy efekt, zdaje się być zawsze taki sam. Wciąż mimowolnie powtarzam formę społeczną, taką, jakiej wymaga ode mnie otoczenie. Ale czy szukając własnej i uciekając przed 'pupą', nie obudzę się w tym samym punkcie, co Gombrowicz? Ciekawe, czym kierował się, pisząc tą książkę.. W każdym razie miał rację, otoczenie lepi nasze osobowości jak plastelinę. Podświadomie podporządkowujemy się ocenom i opiniom innych, zachowujemy się dokładnie tak, jak tego oczekują. Nie odkrył nic nowego, jednak jest jednym z niewielu, którzy powiedzieli to na głos i podjeli z tym walkę. Może ja też powinnam wypowiedzieć wojnę 'pupie' ?? ;)

(Cholera, chyba myślenie nie jest moją najlepszą stroną, pieprze jak potłuczona.. :) )

psycho : :
lis 06 2003 A new hope has came..
Komentarze: 5

Właśnie zadzwoniła do mnie rodzicielka i poinformowała mnie o spotkaniu, na jakie mnie umówiła. Pomyślałam od razu: 'No to super! Pewnie mnie weźmie na jakiś jeb.. wykład, albo na jakieś spotkanie z jej znajomymi, a ja znów będę tą od zabawiania ich potomstwa.. A właściwie od opieki nad nimi..'. Tymczasem okazuje się, że zostałam umówiona w sprawie sprawdzenia moich predyspozycji, związanych z moimi dwoma wymarzonymi kierunkami, a jeżeli okaże się, że mam coś w rodzaju 'talentu' (przypominam, że nie wierzę w coś takiego jak talent, aczkolwiek ostatnio, dokonania paru osób, zaczęły zmuszać mnie do zmiany zdania..), moja Matula (niech Ją Bóg błogosławi i trzyma przy zdrowiu jak najdłużej!) załatwi mi kurs przygotowawczy na studia na ten (lub te) również wyżej wspomniane kierunki!!!!!!

Dziś jest jakieś święto czy co? A. ma bilet na koncert, ja stoję w kolejce po bilet na własną przyszłość.. Życie potrafi zaskakiwać :) Ale nie uprzedzajmy faktów, czekam z utęsknieniem na to spotkanie! Mam jeszcze przed sobą dokładnie tydzień, na przygotowanie się, więc biorę się ostro do roboty!

Trzymajcie kciuki!! (Proszę..)

psycho : :
lis 05 2003 Revelation of a sinner..
Komentarze: 4

Tysiące pytań, na które nie mogę znaleźć trafnych odpowiedzi, plączą mi sie po głowie. Myślenie o tym doprowadza mnie do szału, dlatego postanowiłam trochę od tego odpocząć, a tym samym zająć się nauką. Matura już w maju a ja mam jeszcze tyle do zrobienia. Zdając sobie z tego sprawę, zaczynam robić wszystko, w kierunku zawalenia matury. Powinnam przecież panować nad swoim życiem i podejmowaniem decyzji jego dotyczącym, a zachowuję się wręcz odwrotnie. Z braku większego wyboru zdecydowałam sie już na kierunki studiów, na jakie będe zdawać, mimo, że nie są to moje wymarzone kierunki. Ale teraz, nie mam już na to czasu. Za późno się obudziłam.

Ach dylematy dylematy! Człowiek podejmuje decyzję i wszystko ma już zaplanowane, a jedno czyjeś pytanie potrafi kompletnie zbić go z tropu. Chciałam pomóc komuś, a jak się okazuje tym samym inni mogą poczuć się pokrzywdzeni. No i cóż począć?

psycho : :
lis 02 2003 Yesterday..
Komentarze: 4

Wczorajszy pobyt na cmentarzu zrobił mna mnie niesamowite wrażenie. Kiedy przyjechaliśmy, było jeszcze jasno, a ludzi było znacznie mniej niż w zeszłym roku. K. wziął aparat i cały czas robił zdjęcia (wyszły poprostu cudowne!), dlatego jak zbieraliśmy się do powrotu, było już całkiem ciemno. Płomienie ogromnej ilości niestarannie poustawianych na grobach zniczy, tworzyło śliczną czerwonawą poświatę, co wzmagało piękno tego miejsca. Atmosfera tam panująca wprawiła mnie w bardzo dziwny, ale zarazem przyjemny nastrój, aż nie chciało mi się wracać do domu. Stojąc na rozdrożu alejek prowadzących do różnych sektorów cmentarza, patrzyłam na wielki krzyż obstawiony dookoła świecznikami, za którym znajdowały się groby nieznanych żołnierzy. Tam, płomieni było najwięcej. Widok ten, był tak piękny, że przytrzymał mnie w tym miejscu chyba na pół godziny. Poprostu stałam i gapiłam się.. to był jeden z najwspanialszych obrazów jakie kiedykolwiek widziałam w życiu..
Dziwne, nigdy nie myślałam tak o cmentarzu..

psycho : :