Komentarze: 2
wreszcie mam net.. myślałam, że to jego brak jest przyczyną mojego wewnętrznego krzyku, jednak okazało się, że nie. Nie jest to również 'jesienna deprecha', bo trwa już za długo.. Wszystko, w co wierzyłam do tej pory, zaczyna zwracać się przeciw mnie, jakby chciało mnie zniszczyć. Wierzyłam w ludzi, wierzyłam, że są warci poświęceń. O, niepojęta naiwności, jakże mnie zgubiłaś, i robisz to dalej. Widząc co dzieje się na około, nie jestem w stanie nic zmienić. Walka rozgrywająca się na polu mojego umysłu zdaje się bezsensowna, bo toczy się o nic.. ponura rzeczywistość pochłania resztki mojej duszy..
Do tego straciłam osobę dość mi bliską, której wiele zawdzięczam (wbrew temu co ta osoba myśli). Mam nadzieję, że ta osoba zmieni zdanie:( w każdym razie czekam na to..