Komentarze: 3
Z przykrością patrzę, jak każdego dnia coraz bardziej popadam w rutynę dnia codziennego. Chciałabym coś zmienić, ale nie mam na to ani czasu, ani siły. Przebudzenie - nauka - sprzątanie - nauka - sen. Moja rozterka wydaje się śmieszna, jednak mnie brakuje jakiejś odmiany. Nigdy nie lubiłam tkwić za długo w jednym miejscu. Ale cóż zrobić w tym wypadku? Uczyć się trzeba, nie sprzątać też nie wypada, cała reszta czynności to tylko kilkuminutowe sprawy, które nie zdołają mnie wyciągnąć z tego koła, w którym się zamknęłam. Bynajmniej nie chodzi mi o chodzenie na huczne imprezy z piciem do rana, czy kultowe dyskoteki, bo tak naprawdę nigdy za nimi nie przepadałam. Ale siedzenie w domu i myślenie cały czas o maturze mnie wykańcza! 'Matura' - nie mogę już znieść brzmienia tego słowa, które plącze mi się między myślami 24 godziny na dobę! Wariuję powoli siedząc kolejny dzień, tydzień w domu. Chciałabym stąd wyjechać, na jakieś 4-5 dni, nie oglądać ludzkich twarzy i nie słyszeć ich głosów. Chciałabym wreszcie się od nich uwolnić na jakiś czas. Jednak los mój obrał inną ścieżkę i nie pozostaje mi nic innego, jak pogodzić się z nim i przyzwyczaić do obrotu, jaki przybrały sprawy. Jak widać nie zanosi się na żadną zmianę..
'..So much more I wanted to give to the ones who love me..
I'm sorry..
Time will tell (this bitter farewell)..'