Archiwum 13 listopada 2003


lis 13 2003 Over the hills and far away..
Komentarze: 12

Moje pragnienia zdobyły nade mną władzę, nie wiem, czy dobrze postąpiłam. Ale nie ma już odwrotu. Boję się, że nie zrozumiał tego jak należy, ale to już jego problem.

Trudno jest mi ocenić sytuację. Z jednej strony nie chcę zranić, ale z drugiej przemawia przeze mnie egoizm. A może to nie egoizm, tylko poprostu 'instynkt samozachowawczy'? Wiem, że nie robię nic złego, ale boję się, bo mam świadomość, że istnieją słowa, którymi mogłabym Go zabić. Nie chcę tego, ale czasami w mój umysł wkrada się przekonanie, że to jedyny sposób, żeby uwolnić się od tego wszystkiego. Nie chcę podejmować żadnych radykalnych decyzji, bo sama jeszcze nie wiem, jak czuję się w tej sytuacji. Do niedawna myślałam, że nic do Niego nie dociera, ale okazało się, że chyba jednak tak. Pogubiłam się już, to wszystko jest za skomplikowane. Niech się dzieje co chce, ja nic nie obiecywałam i niech tak pozostanie. Na Jego interpretację nie mam wpływu (chyba..).

 Chciałabym zadać pewne pytanie, skierowane do Mężczyzn: Czy Wy musicie wszystko tak komplikować i tworzyć tak zawiłe sytuacje tam, gdzie są one zupełnie niepotrzebne?

Dziękuję za uwagę!

psycho : :