gru 12 2003

Learn to fly..


Komentarze: 9

Punkt kulminacyjny burzy emocji, spowodowanej kumulacją niezliczonej ilości problemów i smutków, z którymi od dawna nie dawałam sobie rady, minęła. On miał jedynie wątpliwą przyjemność przepełnić czarę zagraconego i kompletnie przeładowanego umysłu. Teraz staram się zebrać porozrzucane przez potężny wicher myśli, ustalić hierarchię ich wartości i ostatecznie pozbyć się niepotrzebnych, tych, które bolą.

Powoli się uspokajam, powoli odzyskuję umiejętność cieszenia się jak debil, z tego z czego nie powinnam, wszystko bardzo powoli wraca do normy.. Nigdzie już się nie śpieszę, nie ma po co.. Znaczenia dalej nie znalazłam, ale kiedyś przyjdzie. Cieszę się tym momentem, tą chwilą. Mimo, że jeszcze troszkę na siłę, zaczynam czuć się z tym coraz lepiej. Przecież po burzy zawsze wstaje słońce. Niech wstaje spokojnie, leniwie, niech wstaje jak najwolniej.

Chyba potrzebna mi była taka burza, chyba nauczyła mnie, jak się przed nią bronić. Poznałam ją, jak działa, kiedy przychodzi, a kiedy spostrzegę pierwsze jej objawy, może uda mi się ją powstrzymać.

Siedziałam na balkonie, patrzyłam na ludzi, tak zabieganych, tak zagubionych. Ulicą przemykają się samochody. Dokąd tak się śpieszą? Co takiego może im umknąć? Tak bardzo starają się przegonić czas, że nie mają już go na życie. A ja siedzę na balkonie, patrzą na mnie, uśmiecham się do nich, lecz nie mają chwili, aby odwdzięczyć się własnym. W ich oczach jedynie pytania: 'Czemu nie biegniesz z nami?', 'Jak możesz siedzieć tak spokojnie na balkonie, kiedy czas ucieka?'; i groźby: 'Nie będziemy biec za Ciebie!', 'Bierz się do roboty!'. W niektórych, tych, w których widać było jeszcze przygasającą iskierkę życia: 'Ja też chciałbym się zatrzymać, proszę, powiedz mi jak?'. A przecież wystarczy tylko przestać biec, oglądać każdą chwilę. Wystarczy trwać.. Bez żalu, bez zbędnych i zagracających strychy naszych umysłów myśli i smutków. Poprostu trwać..

psycho : :
heartland
15 grudnia 2003, 10:04
tak po prostu
14 grudnia 2003, 23:20
zawsze trzeba znalezc czas na spokojna dzemke na balkonie...
14 grudnia 2003, 22:02
Tusiai ma racje, moim mottem ostatnio jest co Cie nie zabije to Cie wzmocni. Trzymaj sie:*
13 grudnia 2003, 22:11
Ja też się cieszę, że wszystko powoli się normuje... to może nawet lepiej, że powoli. Przynajmniej nie umknie Ci nic po drodze.
13 grudnia 2003, 16:00
Jednak prawdziwe jest stare porzekadło „to co nas nie zabija, czyni nas mocniejszymi”
A.
13 grudnia 2003, 12:25
cherokee, marching to the train of tears.. czy jakos tak to szkolo... a ta pisenka "pociąg" ... wiesz czyja.. moze Ci ludzie spiesza sie tak na pocag by do stacji "szczęśćie" dojechac jaknajszybciej, nie widząc, że kajza stacja w zyciu tak sie nazywa... aleoni wola wymyslac sobie problemy , wola nie wiedziec gdzie ta stacja... a przeciez jest tuz tuz...
12 grudnia 2003, 22:11
a ja... chcialabym sie troszke pospieszyc... lecz nie ma juz sily... ah i oczywiscie ciesze sie, ze juz lepiej:) juppi
12 grudnia 2003, 18:24
Nie ma odwrotu Psycho. Nie można wysiąść z pędzącego pociągu...no, chyba, że zabijając się po drodze..Cieszę się, że Twój blog odzyskał "świetlistość" - cieszę się,że lepiej u Ciebie!
blog_samobójczyni
12 grudnia 2003, 16:35
co do ostatniej czesci.... to musze ci napisac ze tez czasem sie tak zachowuje... zadaje sobie podobne pytania (czasem na blogu tez o tym wspominam) i nie znam na nie odpowiedzi...

Dodaj komentarz